2 października obchodziliśmy 82. roczniczę
rozstrzelania mieszkańców Fordonu przed ścianą naszego kościoła.
Z tej okazji o godz. 18:30 proboszcz parafii, ks. Karol Glesmer, wraz z księżmi wikariuszami odprawił Mszę św. w intencji zamordowanych przed kościołem, poległych w obronie Ojczyzny w czasie II wojny światowej oraz wygłosił okolicznościową homilię.
Po Mszy św. przed pamiątkową tablicą złożono wiązanki kwiatów, zapalono znicze i odmówiono modlitwę za poległych.
Tego dnia władze niemieckie
przygotowywały w mieście pacyfikację w celu zastraszenia ludności. Około godz.
11:00, kiedy pelpliński Sługa Boży odprawiał jeszcze modlitwy na klęczniku
przed amboną w fordońskim kościele, kilku żołnierzy SS wtargnęło do świątyni i
w brutalny sposób nakazali kapłanowi ubranemu w komżę opuścić budynek.
Aresztowany został również wikariusz, ks. Raszkowski. Obaj kapłani zostali pod
bronią doprowadzeni do aresztu przy ul. Szpitalnej, obecnie Pielęgniarskiej.
Wszyscy znajdujący się tam więźniowie byli przekonani, że zostaną
przetransportowani do aresztu w Bydgoszczy, a następnie zostaną postawieni
przed sądem. Człowiekiem, który w tej trudnej sytuacji uspokajał przebywających
w areszcie więźniów był ks. Szuman.
Po kilku godzinach aresztu, wszyscy zatrzymani pod eskortą żołnierzy
Wehrmachtu zostali wyprowadzeni na fordoński rynek i ustawieni w rzędzie obok
bramy głównej, pod murem kościoła. Wcześniej wojska Selbstschutzu przypędziły
na to miejsce miejscową ludność. Ksiądz Antoni Henryk Szuman szedł na
rozstrzelanie dumny i z podniesioną głową. Przed ścianą świątyni pelpliński
Sługa Boży udzielił współofiarom pociechy i absolucji, a oprawcom
rozgrzeszenia. Między godziną 16:00 a 17:00 pluton egzekucyjny wykonał wyrok
bez przesłuchania oraz sądu. W momencie, kiedy dowódca, Polizeimeister Sejde,
wydawał komendę rozstrzelania, ks. Szuman wzniósł okrzyk: „Niech żyje Chrystus
Król! niech żyje Polska!" Mieli go słyszeć wszyscy znajdujący się na rynku
Polacy. Następnie dowódca plutonu podszedł do każdej ofiary po kolei,
strzelając na dobitkę każdemu powalonemu w kark. Dopiero pod wieczór podjechała
platforma zaprzężona w konie, na którą załadowano ciała rozstrzelanych.
Następnie przewieziono je pod płot cmentarza przy dzisiejszej ulicy Cechowej
(dawniej Cmentarnej). Ze względu na wydany przez Niemców zakaz wjazdu wozu na
miejsce pochówku przez główną bramę, ciała przerzucano przez płot i pochowano
we wspólnej mogile. Ślady krwi, które pozostały na fordońskim rynku w miejscu,
w którym upadło ciało ks. Szumana, były trudne do usunięcia. Miejsce to
polewano wodą, zasypywano piaskiem, a nawet wapnem. Jednak po każdym deszczu
kolor plam się intensyfikował. Niemcy, których fakt ten nieustannie drażnił
postanowili wymienić zakrwawione płyty chodnikowe oraz część kamieni z bruku.
Stąd miejsce to stało się przestrzenią zakiełkowania miejscowej legendy.
Dopiero po zakończeniu wojny, 29.04.1947 r.
ekshumowano ciała pomordowanych pod fordońskim kościołem. W czasie
identyfikacji zwłok, ciało ks. Szumana zostało rozpoznane po sutannie i komży.
Dnia 4.05.1947 r. ciała w trumnach wprowadzono do kościoła, a następnego dnia
odprawiono nabożeństwo, po którym złożono je we wspólnym grobie na cmentarzu
farnym. Mieszkańcy Starogardu Gdańskiego wraz z duchowieństwem i Feliksem
Gumińskim na czele, podjęli bardzo szybkie działania, aby ciało swojego
przedwojennego proboszcza, zgodnie z jego wolą, sprowadzić z powrotem do tego
miasta. Już 21.05.1947 r., 26 kapłanów i ok. 7 tysięcy mieszkańców Starogardu
Gdańskiego pochowało ks. Antoniego Henryka Szumana na miejscowym cmentarzu,
gdzie spoczywa do dzisiaj, a jego grób otoczony jest szczególną opieką.
Bogaty życiorys ks. Szumana pokazuje, że jego osobista świętość, życiowa
postawa społecznika, gotowego oddać wszystko dla ratowania drugiego człowieka
nie wzięła się znikąd, ale że została zbudowana na wierności wartościom i ideałom
wyniesionym z domu rodzinnego.
Źródło: Ks. Krzysztof Dalecki "Spem Ferens czyli ks. Antoni Henryk Szuman i jego walka o godność człowieka".