Rozważając wydarzenia męki naszego Zbawiciela, zwracamy uwagę na osoby, które towarzyszyły Chrystusowi w czasie Jego Drogi Krzyżowej. Podziwiamy odwagę tych, którzy okazali się bohaterami, jak Weronika, Szymon z Cyreny czy Jan Apostoł. Patrzymy z politowaniem na tych, którym zabrakło odwagi: Judasza, Piotra. Jest także jeden świadek tamtych wydarzeń, o którym często mówimy, że zachował się asekurancko. To znaczy, że starał się być neutralny wobec tamtych scen i osoby Jezusa. Tak myślimy, bo zatrzymujemy się nad gestem, jaki wykonał po spotkaniu z Jezusem. Powiedział: „Nie znajduję w Nim żadnej winy” i na potwierdzenie tego obmył sobie ręce. Ten gest Piłata przykuwa nieustannie naszą uwagę. Umywać ręce. To także wpisuje się w nasze zachowania, kiedy nie chcemy podejmować decyzji, albo stanąć za, albo przeciw. Ale Piłat wypowiedział jeszcze coś bardzo ważnego. Patrząc na sponiewieranego Jezusa, wyrzekł: „Oto Człowiek”. Z ust Piłata padło jedno z imion Jezusa. Piłat w zniszczonym Jezusie dostrzegł wielką godność człowieka. Będąc poganinem, podał Jego imię: „Oto Człowiek”.
Najlepszym komentarzem do tego imienia jest obraz namalowany przez Adama Chmielowskiego, który w Chrystusie, nazwanym przez Piłata „Oto Człowiek”, dostrzegł godność każdego człowieka. Obraz ten, zatytułowany „Ecce Homo”, stanowił tło tegorocznej dekoracji naszej ciemnicy. Przeżywamy Rok Brata Alberta, który – kończąc karierę jako artysta – takie właśnie przybrał zakonne imię. Święty brat Albert zrozumiał, że głoszenie Ewangelii nie polega jedynie na uprawianiu moralizatorstwa, czy głoszeniu katechez, ale na podejściu do człowieka i dotknięciu go z miłością. Wiedział, że Pan Jezus zgodził się na upokorzenie przez biczowanie, policzkowanie i koronowanie cierniem, aby każdy człowiek, podobnie upokorzony, mógł w Nim odkryć swoją godność. Mówiąc „Oto Człowiek”, podawał mu to, co konieczne do życia: chleb, sweter, kąt na przespanie, koc do okrycia.
Jesteśmy zaproszeni, aby z postawy św. brata Alberta zaczerpnąć coś dla siebie. Przykładem takiej postawy jest zaangażowanie wszystkich wolontariuszy, pracujących przy różnych fundacjach, organizacjach i stowarzyszeniach użytku publicznego. Tak o wolontariuszach napisał papież Franciszek w liście apostolskim Misericordia et misera: „Naprawdę istnieją bohaterowie miłości, którzy sprawiają, że ubogim i nieszczęśliwym nie brakuje solidarności. Myślę z wdzięcznością o wielu wolontariuszach, którzy codziennie oddają swój czas, aby swoim poświęceniem ukazać obecność i bliskość Boga. Ich służba jest prawdziwym dziełem miłosierdzia, które pomaga wielu ludziom zbliżyć się do Kościoła”.
W minionym roku, podczas Światowych Dni Młodzieży, papież zachęcał, aby zejść z kanapy i włożyć wyczynowe buty. Minęło kilka miesięcy od tamtych wydarzeń. Mamy uczynić krok dalej. Tak jak św. brat Albert, mamy wejść w buty drugiego człowieka, aby go lepiej zrozumieć, aby powiedzieć o każdym, kogo spotkamy: „Oto Człowiek”.
ks. Edward Wasilewski