Na początku lipca 2022 r. na terenie naszej parafii zamieszkał
ks. prał. Edmund Sikorski, który z dniem 30 czerwca przeszedł na emeryturę.
W latach 1985-2008, był pierwszym proboszczem i budowniczym kościoła
pw. św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty w Fordonie.
Ks. Edmund Sikorski urodził się 30 maja 1947 r. w miejscowości Bobrowiska k/Brodnicy n/Drwęcą.
Po ukończeniu szkoły średniej w Brodnicy wstąpił do Seminarium Duchownego w Pelplinie w diecezji Chełmińskiej. Naukę przerwała mu dwuletnia służba wojskowa.
Święcenia kapłańskie otrzymał 21 maja 1972 roku z rąk ks. biskupa Bernarda Czaplińskiego w Brodnickiej Farze.
Parafie:
- 1972-1973 – parafia pw. Świętej Trójcy w Sulęczynie,
- 1973-1975 – parafia pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Grodzicznie,
- 1975-1982 – parafia pw. św. Andrzeja Boboli w Świeciu nad Wisłą,
- 1982-1985 – parafia pw. Chrystusa Króla w Toruniu,
- 1985-2008 – budowniczym i pierwszym proboszczem parafii pw. św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty w Bydgoszczy-Fordonie.*
- 2008-2011 – parafia pw. Narodzenia NMP w Osielsku,
- 2011-2022 – parafia pw. Jana Chrzciciela w Panigrodzu.
- 2022 – przeszedł na emeryturę, mieszka na terenie parafii św. Mikołaja w Bydgoszczy-Fordonie.
* – 15 sierpnia 1985 r. przybył do parafii św. Mikołaja w Bydgoszczy-Fordonie, a z dniem 21 września 1985 r. objął funkcję proboszcza parafii pw. św. Mateusza.
Rozmowa z ks. Edmundem Sikorskim zamieszczona w Głosie Świętego Mikołaja nr 9 (145) 2010.
Z okazji 25-lecia parafii pw. św. Mateusza rozmawiamy z jej pierwszym proboszczem i budowniczym kościoła – ks. prałatem Edmundem Sikorskim. Rocznicę powstania parafii, przypadającą na 21 września, uczczono 19 września 2010 roku uroczystą Mszą świętą. Oto jak wspomina początki parafii ks. Prałat.
Zanim został Ksiądz proboszczem parafii pw. św. Mateusza, w jakich parafiach posługiwał?
Zaraz po święceniach kapłańskich w 1972 roku zostałem przydzielony do parafii w Sulęczynie, tam posługiwałem jako wikariusz do 1973 roku. W tym samym roku wysłano mnie do Grodziczna. W 1976 roku przybyłem do parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Świeciu nad Wisłą, tam byłem aż do roku 1983. Później wysłano mnie do Torunia, do parafii pw. Chrystusa Króla. 15 sierpnia 1985 roku trafiłem do parafii św. Mikołaja w Bydgoszczy-Fordonie, a z dniem 21 września 1985 roku objąłem funkcję proboszcza parafii pw. św. Mateusza.
Jak Ksiądz wspomina tę nominację?
O nominacji dowiedziałem się w Toruniu 1 kwietnia podczas spowiedzi wielkanocnej w sąsiedniej parafii Matki Boskiej Królowej Polski na Rubinkowie. Była to dla mnie wiadomość nieprawdopodobna z wielu powodów. Jednym z nich była data 1 kwietnia, czyli prima aprilis, a drugim – fakt posługiwania na osiedlu „Bajka”. Wszystko stało się jednak rzeczywistością z dniem 30 maja 1985 roku, gdy dostałem list wzywający mnie do Pelplina, do biskupa chełmińskiego Mariana Przykuckiego. Podczas rozmowy oznajmił, że proponuje mi zorganizowanie parafii w Bydgoszczy-Fordonie. Miałem się zastanowić, czy przyjmuję. W moich pierwszych działaniach w parafii pomagał mi ks. Stanisław Grunt – ówczesny proboszcz parafii św. Mikołaja.
Zaczął Ksiądz posługiwać w parafii od 1985 roku. Czy tamten okres sprzyjał budowie?
Kościoły budowano w każdym czasie, zarówno w pomyślnych jak i niesprzyjających warunkach. W czasie, w którym budowałem kościół przeszkody były związane z systemem totalitarnym, który nie sprzyjał Kościołowi bynajmniej zewnętrznie, bo ludzie byli pełni dobroci i na ile mogli, pomagali.
Skąd pozyskiwał Ksiądz materiały na budowę?
Na początku o materiał było naprawdę trudno. Na budowę domu katechetycznego kupiliśmy rozbiórkową cegłę z Kijewa za Gniewkowem. Później kupowaliśmy cegły z cegielni z Fordonu.
Jak przyjęli Księdza wierni?
Przyjmując obowiązki proboszcza byłem spięty, przejęty realizacją tego zadania i obawą, czy znajdę ludzi gotowych do pomocy. Ku mojemu zaskoczeniu, znalazłem ich bardzo wielu.
Czy są takie momenty z życia parafii, które Ksiądz wspomina szczególnie?
Były momenty zarówno trudne jak i radosne. Pierwszym trudnym momentem, z którym musiałem się zmierzyć było przerwanie budowy drewnianej „betlejemki” przez nadzór budowlany z przyczyn ode mnie niezależnych. Do radosnych momentów mogę zaliczyć poświęcenie domu katechetycznego w 1989 roku, wmurowanie kamienia węgielnego przez abpa Henryka Muszyńskiego w 1992 roku i pierwszą pasterkę w murach kościoła pod przewodnictwem ks. biskupa Bogdana Wojtusia w roku 2000.
Kto zaprojektował kościół?
Projekt przygotował Tomasz Czerniawski z Wilna.
Kto wykonał ikony w kościele?
Ikony wykonał Rafał Dębski z Gdańska.
Skąd pomysł na umieszczenie tych ikon?
Trafiłem na cykl malowideł pt: „Korona tajemnic”, które znajdują się w kościele San Bartolomeo we Florencji. Obrazy te bardzo mnie urzekły, w pełni oddają ducha chrześcijaństwa. „Słowo Boże jest zilustrowane dla wspólnoty obrazami, które nie rozpraszają, ale wypełniają oczy i serce, pomagając rozumieć i kochać.”
Jak powstawały wspólnoty parafialne?
Jako pierwsza powstała wspólnota Żywego Różańca, była to moja inicjatywa. Chciałem, aby od początku budowa była wsparta modlitwą. Później powstała wspólnota Domowego Kościoła, Oaza Młodzieżowa i Oaza Dzieci Bożych. Następne tworzyły się, jak przychodzili kolejni wikariusze. Ksiądz Tomczak – obecny proboszcz parafii pw. św. Jana – założył wspólnotę Odnowy w Duchu Świętym, natomiast nieżyjący już proboszcz parafii pw. Matki Boskiej Królowej Męczenników – ks. Zygmunt Trybowski – był inicjatorem Neokatechumenatu.
Dziękuję serdecznie za rozmowę. Życzę Księdzu owocnej pracy w dalszej posłudze kapłańskiej.
Rozmawiała:
Julia Michalak
Artykuł zamieszczony w Głosie Świętego Mikołaja nr 11 (147) 2010.
Szer. klaryk Edmund Sikorski
Na swej drodze spotkałem ks. Jerzego Popiełuszkę…
W jednym plutonie
W czasie mojej nauki w Wyższym Seminarium Duchownym w Pelplinie, zostałem wcielony, wraz z innymi klerykami, do dwuletniej zasadniczej służby wojskowej w Bartoszycach. Służyliśmy razem z żołnierzami z poboru.
Byłem w plutonie razem z ks. Jerzym Popiełuszką. Wtedy mówiliśmy na niego „Alek”. Imię Jerzy przyjął w późniejszym czasie. Spaliśmy w jednej sali, w starych poniemieckich koszarach, ale byliśmy w innych drużynach.
Kadra zawodowa była różna, jak wszędzie. Byli tacy, co nas traktowali normalnie, jak ludzi, ale też byli tacy, którzy próbowali nas ideologizować i doktrynować w duchu marksistowsko-leninowskim. Kiedy chciano nas „kupić”, zwracano się do nas per „księża”, a na co dzień – „obywatele”. Niejednokrotnie słyszeliśmy: „My chcemy z was uczynić lojalnych księży do współpracy z rządem”.
Mieliśmy wszyscy dziesiątkę różańca na palcu. Oficerowie zwracali nam uwagę, że jest to niebezpieczne ze względów bezpieczeństwa, ale nie zabierali nam ich, tylko kazali zdejmować. Odbywały się rekolekcje wielkanocne poświęcone patriotyzmowi, przyjeżdżali do nas kapelani wojskowi. Na Msze św. nie było można chodzić, ale organizowano nam grupowe wyjścia na projekcję filmów propagandowych, które nazywaliśmy „wyjściem na sumę”. Z Alkiem Popiełuszką spotykaliśmy się w grupach na modlitwie różańcowej i liturgii słowa niedzielnego. Jednak jak wpadł do sali żołnierskiej dowódca, to robił nam od razu zbiórkę. Tak też było, gdy doniósł na nas jakiś świecki żołnierz.
Sadzenie drzewek. Bartoszyce 1966-1968. Z prawej 1 Edmund Sikorski, 3 z prawej pochylony, ciemne włosy, z łopatą Alek Popiełuszko (ks. Jerzy Popiełuszko). 1 z lewej Józef Skorupa, 2 z lewej z łopatą Kazimierz Sawostianiuk.
Za Bartoszycami m. Warszkajty 1966-1968. Przy słupach granicznych Polski i ZSRR. Z lewej Ignacy Pragnący i Edmund Sikorski.
Razem z Alkiem zostałem przydzielony do sekcji RKM (ręcznych karabinów maszynowych). Z tej broni mieliśmy strzelania, ale ja nie byłem najlepszym strzelcem. Alek Popiełuszko miał ciężko, bo był słabszy fizycznie, a musiał dźwigać dosyć ciężkie magazynki z amunicją ćwiczebną. Za to był mocny duchowo. Był wtedy jednym z nas, dobrym kolegą, ale teraz mogę powiedzieć, że ja Mu do pięt nie dorastałem, bo wyprzedził nas wszystkich w swojej odwadze. Był odważny w mówieniu prawdy. Jego odwaga na nas oddziaływała. Był wesołym człowiekiem i dodawał nam otuchy.
Wspólnie z Alkiem przeżywaliśmy to wszystko, co się z atmosferą w wojsku wiąże według porządku dnia. Wspólne przebywanie w sali żołnierskiej, trudy dnia codziennego, zaprawy poranne, zbiórki i alarmy, kary, biegi, marszobiegi, posiłki, szkolenia, praca fizyczna. Pełniliśmy warty wewnętrzne i zewnętrzne. Tu warto zaznaczyć, że pomiędzy nami, klerykami-żołnierzami, nie było żadnych konfliktów. Alek był sympatycznym i lubianym kolegą. Był umuzykalniony i pięknie śpiewał.
Moje dwa lata służby wojskowej postanowiłem przeżyć godnie, choć byłem nastawiony, że zostałem powołany niesłusznie. Było to dla mnie duże doświadczenie, ponieważ takich ludzi jakich spotkałem w wojsku, nie spotkałem nigdy…
Procesem zabójców ks. Jerzego Popiełuszki interesowałem się bardzo, jak każdy uczciwy Polak. Kiedy zginął z rąk funkcjonariuszy SB, prawie cała Polska wstrzymała oddech, emocjonalnie angażując się w kolejne etapy postępowania. Kiedy odbywał się proces toruński, pracowałem jako wikariusz w parafii Chrystusa Króla w Toruniu i miałem możliwość jednodniowego uczestnictwa w tym procesie. Na ten dzień otrzymałem specjalną przepustkę. Po tym jednym dniu procesu wyciągnąłem wniosek, że postępowanie sądu i przebieg procesu przekształcił się w udowodnianie winy ks. Jerzemu Popiełuszce. Został zabity, bo był winny! Nie mordercy, ale On.
Beatyfikacja
Podczas beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki, dnia 6 czerwca 2010 r., byłem w Warszawie, gdzie koncelebrowałem Mszę św. na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego, wspólnie z księżmi – kolegami z wojska i Episkopatem. Uroczystościom beatyfikacyjnym przewodniczył delegat papieża Benedykta XVI – abp Angelo Amato. Mszę św. koncelebrowało ok. 100 biskupów i ok. 1600 kapłanów. Odczytany został dokument Stolicy Apostolskiej o wyniesieniu na ołtarze Sługi Bożego, ks. Jerzego Popiełuszki. Zaproszone zostały najwyższe władze państwowe, przedstawiciele parlamentu i samorządów, Wojsko Polskie, władze miast oraz liczni goście z kraju i zagranicy, patriotyczne organizacje i stowarzyszenia. Abp Nycz zaznaczał, że chodzi też o podziękowanie w tym dniu za odwagę ks. Jerzego Popiełuszki, „za obronę praw i godności ludzkiej”, a także „za wzór głębokiej modlitwy i zawierzenia Bogu, za wzór otwartości i pokory wobec drugiego człowieka”. Hierarcha podkreślił, że będzie to także okazja do podziękowania za solidarność ludzką, jaka wyzwoliła się po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem oraz za niesienie pomocy powodzianom. Przeżywałem wtedy wielką radość z zakończenia procesu beatyfikacyjnego mojego bliskiego kolegi z wojska, ks. Jerzego Popiełuszki, i – podobnie jak koledzy – odczuwałem tam prawdziwie polską atmosferę. Śmierć ks. Jerzego odegrała ogromną rolę: zjednoczyła i wzmocniła nasz naród, mimo dzisiejszych podziałów partyjnych. Było to dla mnie wielkie wzruszenie.
Prawda zwyciężyła!
Na podstawie wywiadu Andrzeja Boguckiego, który ukazał się w czasopiśmie „Weteran”, Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, wychodzącym w Nowym Jorku.